czwartek, 13 kwietnia 2017

Rozdział 15

ROZDZIAŁ 15

- Okey- uśmiechnęłam się.
Postanowiłam, że wrócę do siebie chociaż myśl, że mój chłopak jest tak blisko mnie zatrzymywała mnie.  W końcu jednak zeszłam z łóżka i miałam już iść do siebie, gdy usłyszałam głos Michaela.
- Gdzie idziesz?- zapytał
- Do siebie- odpowiedziałam na co chłopak podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu
- Zostań
- Ale tylko na chwilę - powiedziałam całując jego policzek.
Michael prawdopodobnie poszedł do kuchni a ja ściągnęłam kurtkę i buty. Właśnie w tej chwili spojrzałam do lustra. Makijaż jeszcze się trzymał, a mój kok rozwalił się ale nie wyglądał tak strasznie. Muszę przyznać że nawet lepiej niż wcześniej.
- Zrobić ci kawę?- zapytał Michael z kuchni
- Jeśli możesz- odpowiedziałam wciąż przyglądając się swojemu wyglądowi w lustrze. Po 5 minutach chłopak przyniósł dwie kawy - jedną dla siebie i jedną dla mnie. Zaczęliśmy rozmawiać. Po "chwili" zorientowałam się, że jestem tu od wczoraj. Spojrzałam na zegarek, aby dowiedzieć się która jest godzina. 14:45.
- O Boże jak się zasiedziałam - powiedziałam przerywając wypowiedź Michaela której nawet nie słuchałam
- Na pewno jeszcze nie zostaniesz?
- Nie... Siedzę tu od wczoraj...- powiedziałam ubierając buty
- Okey- powiedział i pocałował mój policzek na pożegnanie. Wyszłam z jego domu i zaczęłam tak rozmyślać nad życiem. Zaczęłam sobie zadawać głupie pytania typu "Po co jest świat". Gdy znudziła mi się cisza sięgnęłam po telefon i puściłam "Shape Of You". Jak zwykle odpłynęłam w mój świat muzyki. Zdawało mi się nawet, że zaczęło padać i moje białe słuchawki się zmoczyły, ale nie zwracałam na to uwagi. Zaczęłam nucić "The club isn't the best place..." ponieważ piosenka leciała w kółko. Wkurzyłam się gdy mój cudowny śpiew (czytaj z ironią prosze) przerwał dzwonek telefonu. Ta osoba nie ma życia i się z nią rozlicze, obiecuje. Spojrzałam na ekran na którym wyświetlił się napis "Schlieri". Wszystko jasne. Schlierenzauer zostanie dzisiaj zabity.
- Halo?-  zaczęłam
- Emi mam nadzieję, że nie przeszkadzam...
- Nie nie przeszkadzasz - powiedziałam a moje myśli brzmiały "Nie przyjdę na twój pogrzeb"
- W takim razie chciałbym się z tobą spotkać.
- Po co?
- Tak po prostu.
- Okey to będę za godzinę u ciebie. - "I cię zabije nożyczkami i mydłem" zapomniałam dodać bo chyba za wcześnie się rozłączyłam. Dobra mam godzinę czasu. Ciągle chodzę do facetów jakby oni nie mogli przyjść do mnie. Za to jutro nie ruszam się z domu. Pewnie będzie ładna pogoda ale co tam. Będąc w temacie pogody zauważyłam że wyszło słońce. Nie było ciepło, była ponura pogoda przed chwilą padał deszcz a słońce nie za bardzo poprawiło mój humor.

*15 minut później w domu Emily*
Postanowiłam, że muszę jak najszybciej umyć włosy. Nie wyglądały najlepiej. W sumie myłam je wczoraj rano, ale ten mecz sprawił że wyglądały koszmarnie. Po około 30 minutach wyszłam z łazienki i zaczęłam suszyć włosy. Zajęło mi to 10 minut. Następnie ubrałam jakieś rurki i bluzę. Włosy rozpuściłam a stary makijaż zmyłam po czym nałożyłam nowy. Ubrałam moje superstary i wyszłam z domu. Droga do Gregora zajęła mi 20 minut. Gdy dotarłam na miejsce chłopak otworzył mi drzwi a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
- Hej-  rzuciłam krótko
- Cześć-  odpowiedział zamykając drzwi
- W takim razie... jakie masz plany?
- Może pójdziemy na miasto?
- Ok.- odpowiedziałam. Wyszliśmy z jego domu i przez całą drogę która trwała 15 minut panowała cisza.
- Idziemy na kebsa?- zapytał w końcu
- Spoko- odpowiedziałam. Po chwili chłopak wrócił a ja podziękowałam mu. Po zjedzeniu spacerowaliśmy po parku cały czas rozmawiając. Nasze plany przerwał niespodziewany deszcz. Miałam nadzieję, że przestanie padać, ale zawsze moja każda nadzieja kończy się tym że jej nie ma. Zaczęłam się trzęść z zimna. Chłopak najwyraźniej to zauważył bo przytulił mnie do siebie.
- Idziemy do mnie?- zapytał
- Oks.
Na dworze robiło się już ciemno, była godzina 19. Ale to szybko zleciało. Po dotarciu na miejsce ściągnęłam buty i weszłam do środka. Gregor stał przede mną przez co przez przypadek go potrąciłam przy czym upadł ma ziemię. Chciałam pomóc mu wstać więc nachyliłam się, ale on pociągnął mnie tak, że upadłam prosto na niego. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach a ja nie mogłam się mu oprzeć. To było coś fantastycznego. Chłopak starał się podnieść przez co wyszło na to, że siedział ma ziemi a ja oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Wstał wciąż mnie całując. Moje ręce położyłam na jego szyi, aby nie spaść chociaż dobrze wiedziałam, że przy nim mogę się czuć bezpiecznie i że to się nie stanie. Skończyło się tak że wylądowałam  z nim w łóżku...

Przepraszam za długą nieobecność. Jestem już i postanowiłam się usprawiedliwić. Nie mialam jak napisać rozdziału dopiero po południu dzisiaj wzięłam się za jego pisanie bo rozwaliłam wszystkie możliwe ładowarki i nie mialam jak naładować mojego telefonu który był rozładowany. Co do rozdziału to zachęcam Was do komentowania.

KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ!

1 komentarz: